sobota, 5 października 2013

Niech doba ma więcej godzin!, czyli...

...hobby musi na jakiś czas przenieść się do budy.

To będzie pracowity rok i nauka zaczęła się pełną parą. Niestety, w związku z tym, moje językowe hobbiątko przechodzi w stan hibernacji - dla dobra sprawy. Niby jak coś się bardzo kocha, to się zawsze wygospodaruje trochę czasu, ale chwilowo siedzę od rana do wieczora na zajęciach, a w bibliotece to już praktycznie mieszkam i śpiwór pod szafką z literaturą polską rozłożyłam, i nie wyobrażam sobie, by jeszcze na bieżąco języki powtarzać...

Ale jest wszak wyjątek, i to nie lada jaki!


 Miałam to szczęście uczęszczać na darmowy kurs hindi sponsorowany przez ambasadę, niech im Bóg wynagrodzi w tym, co ambasadorociątka lubią najbardziej. Kontynuuję naukę na poziomie zaawansowanym z nowym nauczycielem - bardzo sympatyczny gość, który się tak tym wszystkim przejmuje, jakbyśmy mu za to płacili.
 Poprzednie zajęcia były bardzo przyjemne i dość lajtowe. Spotykaliśmy się późnym piątkiem i na luzie rozwieszaliśmy sobie kolejne literki dewanagari jak pranie. Nowy prowadzący ma ambitny i wycieńczający program, i stara się wycisnąć z naszych materiałów, ile się da. Bardzo to wszystko piękne, motywujące i ładne, gdyby nie to, że z półtorej godziny tygodniowo zrobiło się pięć godzin (!), po połowie we wtorek i czwartek, plus praca domowa z materiałów umiejscowionych na koncie grupy. Nawet, jak będę tam tylko chodzić i ładnie wyglądać, to mnóstwo się nauczę drogą bierną. O ile nie umrę do tego czasu z wyczerpania, czego postaram się uniknąć.

I pomyśleć, że końcem wakacji wypożyczyłam podręcznik do perskiego i kursik alfabetu arabskiego. Doszłam do połowy liter i opanowałam podstawy podstaw, mam nadzieję, że mi to nie wyparuje do następnej sesji z tym pięknym językiem. Nic to, pozostaje mi się cieszyć moim hindi, tym bardziej, że darmowym! I nie mam weksli do zapłacenia, i żyję! Pan Bóg jest dobry.

Z wyrazami szacunku
Kazik

PS Dzisiaj widziałam ofertę promocyjną SOUL - szkoły językowej zajmującej się w Krakowie nauką rzadko w Polsce wykładanych języków. Fiński dalej drogi, ale jak zobaczyłam obniżkę na szwedzki, to mi mało serce z żalu nie pękło, bo mnie stać, zaskórniki mam!
Ale muszę być twarda!
Bede!
No, to spieprzam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz