tag:blogger.com,1999:blog-5653853851042102632.post6130134030936009187..comments2017-10-16T15:45:16.607-07:00Comments on Biedna czefczyna, poliglot wanna be!: Mów do mnie jeszcze!, czyli...Kazikhttp://www.blogger.com/profile/13294260112994187788noreply@blogger.comBlogger3125tag:blogger.com,1999:blog-5653853851042102632.post-79737175963256317272016-04-28T10:38:57.699-07:002016-04-28T10:38:57.699-07:00Zgadzam się. Ale uważam, że też nie warto się jakk...Zgadzam się. Ale uważam, że też nie warto się jakkolwiek zmuszać. <br /><br />Miałam ten sam problem. Pod koniec podstawówki było znośnie. Jak coś wiedziałam, to powiedziałam. To samo początek gimnazjum, ale jego koniec i potem w trakcie szkoły średniej było coraz gorzej. Nie wiem, co się stało, czemu tak nagle zaczęłam się bać tego, że powiem coś źle, że wszyscy będą się patrzeć... Może problem właśnie leżał w tym, że było tylu obserwatorów, a potem nawet sam na sam ciężko było mi się odezwać. Wiedziałam, że robię się cała czerwona, mimo że angielski (a przynajmniej materiał szkolny) był dla mnie banalny. Żeby nie było - nie przeżyłam żadnej traumy, nikt mnie nie wyśmiewał. Kolejną rzeczą, która prawdopodobnie mnie hamowała, to fakt, że odgrywając jakieś durnowate scenki (do których byliśmy wręcz zmuszani, ale to chyba normalne), przeprowadzając tak de facto nierealne dialogi sprawiało, że czułam się jak kretynka. Ogarniało mnie zażenowanie. Kazali zmyślać na poczekaniu, nie mogłeś odpowiedzieć na pytania jednym zdaniem tak jakbyś odpowiedział w rzeczywistości, tylko rozwijać je do 3, bo matura... No jakoś przeżyłam.<br /><br />A potem przyszła praca. I w tej pracy po jakichś 3 miesiącach pojawił się murzyn. No i tak czy siak byłam "zmuszona" rozmawiać z nim po angielsku, bo akurat trafił "pod moją opiekę". Jakie zdziwienie mnie ogarnęło, kiedy okazało się, że potrafię płynnie coś powiedzieć (jeśli znałam słówka oczywiście), a nawet jeśli nie znałam to nie stresowałam się, nie robiłam się czerwona, nie czułam jak ręce mi się pocą. Po prostu zajrzałam do internetu i już. Rozumieliśmy się i to było najważniejsze. Jestem mu za to wdzięczna, bo jego obecność "kopnęła" mnie do przodu. <br /><br />A może było tak ze mną zawsze, tylko moja świadomość potrzebuje tego, żeby po angielsku rozmawiać z osobą, która nie potrafi polskiego. Jeśli wiem, że ktoś potrafi polski to po kij mam rozmawiać z nim po angielsku? To sprawia, że naprawdę czuję się jak kretynka i może niektóre osoby mają podobnie. Po prostu potrzebują tego drugiego "musu", takiego prawdziwego, a nie tego sztucznego, szkolnego.<br /><br />Głowa do góry. Może teraz Was to dołuje, ale w przyszłości być może życie zmusi Was do otworzenia się przy obcokrajowcach, o ile będą spokojne warunki :). Nekotekhttps://www.blogger.com/profile/17351528876979498561noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5653853851042102632.post-79636552119910866662015-11-11T08:23:15.906-08:002015-11-11T08:23:15.906-08:00Ooo, totalnie mam tak z norweskim, jak na tym obra...Ooo, totalnie mam tak z norweskim, jak na tym obrazku :DGayaruthielhttps://www.blogger.com/profile/02982118237626386246noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5653853851042102632.post-41495088721458304372015-11-11T06:36:56.312-08:002015-11-11T06:36:56.312-08:00Właśnie sobie drukuję ten obrazek i wieszam nad bi...Właśnie sobie drukuję ten obrazek i wieszam nad biurkiem. Słusznie, prawisz Kaziku. Dziękuję też za fachową nazwę, ponoć im lepiej sobie nazwiemy problem tym łatwiej go rozwiązać. :)Manąhttps://www.blogger.com/profile/07965385108378089517noreply@blogger.com